Dzień dobry NY
Nowy Jork: miasto-symbol. Olbrzymia metropolia będąca tyglem kulturowym, klasowym, rasowym, społecznym. Opisywanie Nowym Jorku bez użycia sterty truizmów jest trudne. Bez wizyty w tym mieście wiadomo, że dzieje się tutaj dużo. Czy miasto rzeczywiście wciąga i hipnotyzuje, jak to opisywane jest w niezliczonych przewodnikach i blogach?
Nowy Jork w jeden dzień?
W Nowym Jorku byłem zaledwie jeden dzień, czyli za krótko, aby zobaczyć chociażby ułamek atrakcji czekających na przeciętnego turystę z Europy. A zobaczyłem jeszcze mniej z innego powodu – dzień wcześniej, zaraz po wylądowaniu w US spotkałem się z bratem i jego kumplem. Zwiedziliśmy dwa kluby, jedną knajpę + after w domu w New Jersey. Mimo prezydenckiej choroby spakowaliśmy w plecak dużo wody i ruszyliśmy o poranku na podbój NY 🙂
Dzień przed: ostatni i idziemy spać
Ulice Nowego Jorku
1 World Trade Center
Stacja metra w podziemiach 1 World Trade Center
Wylądowaliśmy na Manhattanie, gdzie w pierwszej kolejności zwiedziliśmy sklep spożywczy. Później powędrowaliśmy kolejnymi przecznicami pod 1 World Trade Center. Po upewnieniu się, że bilety na tarasy widokowe są dostępne od ręki, wjechaliśmy na górę. Koszt: 32 dolary (bilet normalny). W ogromnych windach można obejrzeć film pokazujący, jak w zmieniała się panorama miasta w ostatnich 400 latach. Taras widokowy ulokowany jest ponad 380 metrów nad ziemią – bezkresne widoki Nowego Jorku spowitego gęstym smogiem, gdzie Statua Wolności wygląda jak pudełko zapałek unoszące się na wodzie.
W metrze można spotkać różnych ludzi 🙂
Manhattan
Po godzinie wracamy na ziemię i idziemy w okolice National September 11 Memorial & Museum, czyli pomników upamiętniających zamachy z 11 września 2001 roku. To miejsce uświadamia, czym były dla miasta te wydarzenia i jak zmieniły oblicze Manhattanu, Nowego Jorku i USA.
Kevin sam w Nowym Jorku
Ruszamy dalej – metrem. Nowojorskie metro nie różni się zbyt wiele od tego z np. Berlina: stare stacje wymieszane z nowymi, brudne wagony, różni ludzie, trochę wariatów (patrz foto). Metrem wydostaliśmy się z Manhattanu, aby obejrzeć Most Brookliński z perspektywy Brooklynu. Zjedliśmy przy okazji w obwoźnej budzie słynne hot-dogi, które okazały się przeciętne (ciekawostka: koszt rocznej licencji za budkę z hot-dogami – 200 000 dolarów). W Brooklynie za to mogłem zobaczyć trochę innego, bardziej codziennego życia miasta.
Kultowe hot-dogi z NY: są takie sobie
Kolejnym punktem ekspresowego zwiedzania był Hotel Plaza na 5th Avenue (tak, to hotel z filmu Kevin sam w Nowym Jorku). Zaraz obok hotelu położony jest pozłacany wieżowiec Trump Tower oraz wejście do Center Parku. W parku udało się posiedzieć pół godziny na kamieniach i pogadać z jakimś turystą z plecakiem trekkingowym, który przypadkowo zabawił w NY kilka miesięcy.
Był już zmrok, więc powoli zaczęliśmy wycofywać się do New Jersey. Po drodze ostatnia atrakcja, w sam raz na wieczór: Times Square. Tam otrzymałem to, co chciałem: dziesiątki olbrzymich reklam ledowych, ogromne zamieszanie, turyści robiący selfi obijający się od pędzących tubylców, wszędzie żółte taksówki. Efekt wow został na kilka dni – do wizyty w Las Vegas.
Czego nie zobaczyłem w Nowym Jorku?
Wracając do tytułu wpisu: rozpęd zwiedzania doprowadził do tego, że ominąłem np. Wall Street, obok którego wraz z bratem przechodziliśmy, skupiliśmy się jednak nie na mapie, a na Azjacie z magnesami na lodówkę. Mam za to super fajne magnesy 🙂 A całkiem serio – wizyta w Nowym Jorku utwierdza mnie w przekonaniu, że w pewnych miejscach trzeba zamieszkać, aby je zrozumieć. Nowy Jork jest świetnym przykładem.
Stacja The Staten Island Ferry
Ulice Nowego Jorku
NY nie jest ani urokliwy, ani przyjazny – nie widziałem miasta tak zadeptanego przez ludzi. Manhattan, na który wszyscy się pchają, to mała wyspa, która nie jest z gumy. Miasto jest drogie, zakorkowane i skrajnie kosmopolityczne. NY to w końcu popkultura – każdy krok po mieście przynosi kolejny kadr z jakiegoś znanego filmu czy teledysku. Nowy Jork rozpoczął erę dyskotek i kapitalizmu, równocześnie stał się symbolem epidemii AIDS i kryzysu finansowego. Być może te wszystkie sprzeczności tak bardzo przyciągają do lepszego poznania tego miasta, chociaż na pewno nie będzie to łatwa znajomość.
Times Square